niedziela, 2 lutego 2014

Epilog

Mecz rewanżowy Manchesteru United z Borussią Dortmund, gdzie Czerwone Diabły byli gospodarzami - nic gorszego nie mogło mnie spotkać. Oznaczało to, że będę musiała spotkać się z Leo.
Adnan bardzo nalegał, abym pojechała na ten mecz. Załatwił mi nawet bilety nad ławką rezerwowych. Zamieszkałam u niego zaraz po przylocie do Manchesteru. Od tamtej pory zdążyłam poznać wielu zawodników United np. Alexa Buttnera, z którym Adnan się przyjaźni.
Było tutaj cudownie! Ludzie, których poznałam w nowym liceum są bardzo mili i przyjaźni, zupełnie inaczej niż w Dortmundzie. Zaprzyjaźniłam się z Katie - moją rówieśniczką. Razem chodzimy na mecze, zakupy itd.
Wracając do Mo. Od mojego wyjazdu kontaktowałam się z nim tylko raz - przez Skype. Szczerze mówiąc niezbyt miło wspominam tą rozmowę.
Był bardzo zdenerwowany, nie wiedział co się ze mną dzieje. Podobno miał iść na policję. Kiedy mu wszystko wytłumaczyłam rozzłościł się jeszcze bardziej. Następnie wyznał mi miłość. Tak. Powiedział, że mnie kocha i nigdy mi nie wybaczy, że wybrałam Adnana.
Pełna obaw wybrałam się na mecz z Katie. Obydwie ubrałyśmy koszulki klubu z jedną różnicą - na mojej było nazwisko "Januzaj". Mecz już się zaczął.

Usiadłyśmy nad ławką, gdzie czekał już Moyes ze swoimi rezerwowymi. Przywitałam się z Alexem, który siedział przede mną.

- Tak się denerwujesz tym meczem? - zapytał na co Katie zaczęła chichotać.
- Powód jest chyba inny - odparła.
- Okey, nie chcę wiedzieć - zrezygnował Buttner i odwrócił się tyłem.
- Spotkasz się z nim? - szepnęła Katie.
- Mam nadzieję, że nie - odpowiedziałam.
Wtedy spostrzegłam Mo na boisku. Stał dosłownie kilka metrów ode mnie. Patrzył na mnie, więc uśmiechnęłam się pocieszająco na co on prychnął i pokiwał głową a następnie wrócił do gry. Za kilka sekund kiedy Adnan był przy piłce, Mo wykonał bardzo niebezpiecznie wyglądający wślizg. Po kilku minutach widziałam jak mój chłopak kończy mecz na noszach a Mo schodzi z boiska dostając czerwoną kartkę.


_______________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Końcówka taka trochę drastyczna :D
Więc przyszedł czas na podziękowania: chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy czytali mojego bloga oraz komentowali go regularnie. Wiem, że są również osoby, które tylko czytały, bez komentowania, którym również baaaardzo dziękuję! :)

9 komentarzy:

  1. Wredny Mo xD szkoda że to już koniec, fajnie by było jakbyś napisała drugą część tego opowiadania <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. akurat musiałaś tak zakończyć, miałam nadzieję na jakąś kłótnię pomiędzy nimi, a tu dupa. ;/ XD No, ale trudno, nie my piszemy historię. :)
    Epilog świetny, zresztą jak cały ten blog. :) Pomysł na niego był genialny, tak więc moje uznanie. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Looool! Mo jest wredny, haha! ;D
    Musiałaś to już zakończyć? ... W takim momencie? :C
    Cały ten blog był świetny ;) Szkoda, że już nie przeczytam kolejnych rozdziałów :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Takiej końcówki się nie spodziewałam. Rozumiem, że Mo jest rozzłoszczony faktem iż Ania wybrała Adnana, ale myślę, że trzeba mieć swoje granice i nie posuwać się za daleko jak zrobił to Mo wylatując z boiska za brutalny wślizg z czerwoną kartką.
    Szkoda, że to już koniec, bo z ogromną chęcią zobaczyłabym kontynuację tego bloga :C
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż to Mo niedobry :P chociaż wolałabym, żeby była z Leitnerem no ale stało się inaczej. Super epilog :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ? To już ? :C
    Zgadzam się z pierwszym komentarzem :D PISZ DRUGĄ CZĘŚĆ :D
    Cudowny *o*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie już ;c
    A co będzie dalej? tak mnie to ciekawi ;/
    Szkoda, że koniec, ale cóż wszystko kiedyś się musi skończyć:D
    Cudny <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo drastyczna końcówka :( Nie dobry Mo :(
    Smutno mi, bo kończysz :( Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie drastyczna końcówka ;/
    Świetny blog, strasznie się wciągnęłam w to opowiadanie, szkoda, że już koniec, mam nadzieję, że kolejne opowiadanie będzie równie dobre :D

    OdpowiedzUsuń