*oczami Mo*
Miałem idealny plan jak spiknąć Leo z Anką. Zacząłem od złożenia jej niezapowiedzianej wizyty. Była sobota rano, miałem wolne po meczu młodzieżowej Borussii. Czyli cały dzień na realizację planu.
Stanąłem przed drzwiami Ani i zadzwoniłem dzwonkiem. Rozglądnąłem się dookoła i podziwiałem piękny ogród. Było tutaj wiele drzew iglastych co sprawiało wrażenie jakby się było w lesie. Długo nikt nie otwierał, więc postanowiłem zatelefonować do Polki.
- Halo? - usłyszałem zachrypnięty i niewyraźny głos Ani.
- Hej! Jesteś w domu? Stoję przed drzwiami i dzwonię, ale nikt mi nie otwiera.
- Cześć Mo - odpowiedziała po chwili.
- Czy ty słuchasz co ja do ciebie mówię? - po tych słowach rozłączyła się.
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi w środku. Następnie ujrzałem zaspaną Anię w pidżamie. Miała rozczochrane włosy i ledwie kontaktowała.
- Seksowna pidżamka - skomentowałem jej dwuczęściową bieliznę składającą się z spodni dresowych i podkoszulka.
- Też się cieszę, że cię widzę - odparła przecierając oczy.
Staliśmy tak chwilę: ja czekający aż zaprosi mnie do środka i ona na wpół przytomna.
- Mogę wejść? - zapytałem w końcu.
- Tak, jasne! - odpowiedziała otrząsając się jakby ze snu.
Weszliśmy po schodach na piętro. Jej dom był bardzo elegancko urządzony, mama Ani się postarała. Mimo porządku dookoła, w kącie dało się zauważyć nierozpakowane kartony.
- Poczekaj tutaj, ja się przebiorę - powiedziała zamykając drzwi do swojego pokoju przed moim nosem.
Po kilku minutach już siedziałem na kanapie i gadałem z Anką. Szczerze się zdziwiłem, że na ścianach były poprzyklejane plakaty piłkarzy Borussii, między innymi Marco Reusa, Łukasza Piszczka, Ilkaya Gundogana a także wielki plakat całej drużyny.
- Okropnie tu wyszedłem - powiedziałam podchodząc do ogromnego zdjęcia.
- Masz rację, okropnie - odpowiedziała po czym obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
Kiedy wreszcie atak głupawki ustał, uznałem, że to idealny moment na realizację mojego planu. Delikatnie zacząłem temat mojego przyjaciela.
- Co sądzisz o Leo?
- Chyba mnie nie lubi - odpowiedziała spuszczając głowę.
- Dlaczego tak myślisz?
- Och, w ogóle po jego wczorajszym zachowaniu...
- On właśnie mi mówił, że jesteś bardzo fajna - zaczynałem blefować.
Popatrzyła się na mnie jakby mi wierzyła. "Zna się na ludziach" pomyślałem. Wszyscy moi znajomi wiedzą, że jestem mistrzem jeśli chodzi o kłamstwa i kłamstewka. Anka nie poznała mnie na tyle by o tym wiedzieć, więc postanowiłem dalej 'ubarwiać' osobę Leo.
- Na prawdę! Od tamtego wieczoru ciągle o tobie gada.
- Serio?
Pokiwałem twierdząco głową. Najwidoczniej w świecie mi uwierzyła. Resztę dnia spędziliśmy na gadaniu o Leo, opowiadałem jej o jego zainteresowaniach, życiu itd. Połowa tego co mówiłem było kłamstwem, ale najwyraźniej działało. Ania była nim co raz bardziej zafascynowana, chciała wiedzieć co raz więcej a mi kończyły się pomysły. Postanowiłem, że zakończę to i pójdę do domu. Część pierwsza mojego planu została zrealizowana.
***
Właśnie zamulałem sobie przed telewizorem oglądając Teen Wolf kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Mieszkałem sam, dlatego też musiałem ruszyć dupę i otworzyć.
- Siemka Leo - powiedział na powitanie Mo wchodząc do mieszkania.
- Cześć.
- Co tam? - zapytał siadając na kanapie.
- Yyy... nic? - odpowiedziałem nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- To fajnie - skomentował biorąc się za mój popcorn.
- Słuchaj Mo, nie bardzo rozumiem cel twojej wizyty.
- To już kumpel nie może odwiedzić kumpla tak o?
Wiedziałem o co chodzi. Jeśli Mo się tak zachowywał to zawsze chodziło o dziewczynę. Ostatnio tak do mnie przyszedł kiedy poznał jakąś laskę na dyskotece, z którą się przespał a nawet nie pamiętał jej imienia. Cały Mo.
- Słuchaj, wiem, że chcesz mnie poznać z tą dziewczyną trochę... bliżej, ale uprzedzam cię, że to nie wypali - powiedziałem.
- Szkoda, bo najwyraźniej Anka jest w tobie zakochana - wypalił.
Mo był urodzonym kłamcą, więc nie wierzyłem w te jego sztuczki. Stałem tak nad nim niewzruszony i patrzyłem z politowaniem.
- No co? - zapytał w końcu.
- Mógłbyś przestać kłamać?
- Mówię prawdę. Dzisiaj u niej byłem.
- Jasne - odparłem dalej niewzruszony.
- Daj się namówić chociaż na jedno spotkanie z nią! Nie bądź taki niedostępny... Zabaw się w końcu!
- Mo...
- Co?! Masz te osiemnaście lat czy nie? Jesteś już dorosły, a od dwóch lat nie masz dziewczyny.
- Znowu zaczynasz?!
- Wiesz co? Zastanów się i zadzwoń do mnie, ok?
- Nawet nie czekaj na mój telefon.
- Świetnie - odpowiedział i wyszedł.
Usiadłem na sofie i schowałem twarz w dłoniach. Nie lubiłem się z nim kłócić, był dla mnie jak brat. Zawsze po sprzeczce źle się czułem, miałem wyrzuty sumienia i kończyło się to tym, że to ja przepraszałem.
Dlaczego on się tak tym denerwuje? To chyba moja sprawa. W sumie fajnie byłoby mieć kogoś do kogo można się przytulić, z kim można wyjść na imprezę, z kim można się powygłupiać i kogoś kto nie był Mo.
______________________
Mamy trójeczkę :)) Mam nadzieję, że się podoba ;D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ